Tureckie lody

 .

Nie podają ich wszędzie, należy zapuścić się w rejony zamieszkałe przez tubylców i znaleźć tam jakąś małą lodziarnie, ewentualnie cukiernie. Ja polecam takową zaraz przy Kale Market, nie jest daleko od centrum, a lody maja wyśmienite. Takie specyfiki charakteryzują się tym, że:

a. nakładane są "szpatułką", a nie okrągłą łyżką,

b. wyglądają jak wielka biała (bo są prawdziwie śmietankowe) plastelina i taką też mają konsystencje (chyba dzięki większej zawartości tłuszczu w mleku, lub też po prostu nie rozrabianiu mleka z wodą, jak to się u nas wyrabia),

c. dzięki w/w właściwościom mniej się topią, przez co dłużej mamy je w formie stałej w wafelku (co w sierpniu, na słońcu, gdzie temperatura dochodzi do 60 stopni, nie jest banalnym osiągnięciem),

d. na koniec posypywane są czymś zielonym (a właściwie wkładane w to coś, co w efekcie wygląda jak posypka). To "coś" po identyfikacji organoleptycznej okazuje się zmieloną pistacją, ale dzięki niej nabierają wyjątkowości swego wyglądu i smaku.